Moda z fantazją, czyli jak zwrócić na siebie uwagę
Autorem artykułu jest Marcin Romański
Niektórzy projektanci pracują na swoją markę latami. Stawiają na tradycję i stateczność. Inni rzucają wszystko na jedną kartę – i próbują szokować. Dlaczego?
Szok, niedowierzanie, zdziwienie – oto uczucia, które często towarzyszą pokazom tych projektantów obuwia, którzy zdecydowali się zaszokować designem. Jeśli wszystko idzie, jak trzeba, zdjęcia z ich pokazów obiegają agencje prasowe na całym świecie.
Nowe, jeszcze bardziej szokujące
Tak, jak nowa kolekcja Iris Van Herpen, która pokazana została kilka dni temu i już zdążyła zagościć w światowych serwisach na temat mody. Tak, jak słynne buty Louboutina albo Malono Blahnika.
Z czego wynika taka linia postępowania? Dzisiejsi klienci są znudzeni tymi samymi pomysłami. W sklepach widzą ciągle te same projekty. Jedyne, co je różni, to marka. A ta wymaga uwiarygodnienia.
Po co to wszystko?
Skoro więc projektanci chcą się wyróżnić, sięgają po najbardziej sprawdzone metody. Wiadomo, że identyfikacja jest łatwiejsza, kiedy mamy do czynienia z określonym stylem. Dlatego Louboutin dodaje do pantofli czerwone podeszwy. A Iris Van Herpen – żądła.
Oprócz identyfikacji liczy się też rozgłos. Szokująca kolekcja to pewność, że zdjęcia butów – wraz z nazwą – pojawią się w mediach. I dzięki temu klienci o nich usłyszą. A skoro usłyszą, to pobiegną do sklepów zobaczyć.
Nawet, jeśli wybiorą modele bardziej stonowane, firma zarobi. A klienci będą mogli chwalić się, że mają buty od – na przykład – Iris Van Herpen. Wiecie, tej od butów z żądłami.
Układ daje korzyści obu stronom. Projektant sprzedaje więcej, więc więcej zarabia. Trudno, żeby się takim obrotem sprawy martwił. Klient może się pochwalić przed znajomymi, a więc podbudować wizerunek. To też ważne.
Kto jest w plecy?
Kto traci? Tracą ci, którzy wybrali tradycyjną drogę. Ich pozycja na rynku słabnie na rzecz konkurentów bardziej kreatywnych i pewnych siebie. Teoretycznie.
Są bowiem grupy klientów, dla których ekstrawagancja, jaką cechują się buty Iris Van Herpen jest nie do przyjęcia. I nigdy ich nie kupią. Bardziej umiarkowani projektanci mają więc pole do popisu. W zasadzie, trudno się z tego nie cieszyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz